Rozdział IV.

Słońce wznosiło się już ponad horyzontem. Pierwsze promienie przedostawały się przez drewniane żaluzje do pomieszczenia, który stał się jedynym miejscem ukojenia dla Naruto. Siedział, a raczej spał na krześle z głową opartą o białą ścianę. Była to ostatnia noc przed kolejną misją, na którą wyruszał razem z Sakurą. Pierwszy raz od kilku tygodniu usnął w tym pokoju. Cierpiał od jakiegoś czasu na bezsenność spowodowaną obwinianiem siebie o stan zdrowia dziewczyny. Sumienie – zupełnie bezpodstawnie – dawało mu w kość mimo, że powtarzano mu codziennie, że nie była to jego wina.  „Zrobiłeś co mogłeś” – mówili, jednak to nie potrafiło ukoić jego lęku, że może stracić ją na zawsze.
Co jakiś czas Hinata zaciskała dłoń. Tsunade informowała chłopaka, że to nic nie znaczy, jednak on wierzył, że to oznacza powrót do zdrowia. Męczyła go niewiedza i bezsilność.
Lekarze starali się robić wszystko, aby ją obudzić, aczkolwiek żadna metoda nie dawała efektów. Jedna z młodszych, jeszcze uczących się dziewczyn przyglądała się intensywniej stanowi dziewczyny. Spędzała wiele godzin na rozpisywaniu i mieszaniu ziół, które zbierała każdego poranka w lesie za wioską. Nie potrafiła również przejść obojętnie obok cierpienia chłopaka mimo, że nawet go nie znała. Nie zmieniało to jednak faktu, że rozumiała co czuł.
Ahri - bo tak miała na imię młoda dziewczyna  - była kobietą niewiadomego pochodzenia. Zjawiła się w Konoha zaraz po wojnie, pomagając w przeniesieniu rannych shinobi. Najważniejszą rzeczą dla niej stała się nauka i doskonalenie swoich umiejętności – które ukrywała przed większością ninja. Jeśli już walczyła, nikt nie potrafił rozszyfrować jej pieczęci, którymi aktywowała swoje ataki. Często sprawiała wrażenie oschłej, zimnej i zamkniętej w sobie. Nie była wstydliwa – wręcz przeciwnie. Jej pewność siebie sprawiała, że ludzie się jej zwyczajnie bali.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia trzymając w dłoniach dużą metalową tacę. Pchnęła nogę do tyłu, aby zamknąć drzwi. Nie zdziwiła się widząc Naruto jednak zaskoczył ją fakt, że spał. Postawiła na szafce tacę, po czym kucnęła naprzeciwko chłopaka. Na jego twarzy pojawił się jasny zarost, a usta wykrzywiały się w dół. Domyślała się, że prawdopodobnie śni mu się coś niedobrego, aczkolwiek nie próbowała go obudzić. Podniosła się szybko i przerzuciła wzrok na dokumenty Hinaty.
- Nie wiele się zmienia – powiedziała do siebie, marszcząc przy tym czoło. Czuła się zażenowana sytuacją, w której się znalazła. Nie znała tej dziewczyny. Jedyna relacja, która je łączyła była taka sama jak z każdym innym pacjentem tego szpitala. Jednak miała coś w sobie, co sprawiało, że Ahri czuła się za nią wyjątkowo odpowiedzialna. To sprawiało, że stawała na głowie próbując znaleźć jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji. Nie pomogła ani operacja, ani zioła, ani pieczęcie. A czas mijał, nie przynosząc żadnych efektów. Zwyczajnie chciała, aby wyzdrowiała.  Jednak nie zdawała sobie sprawy, jak wiele je łączyło. Między innymi fakt, że obie przez większość swojego życia stały z boku, nie szukały zwady. Żyły swoim własnym życiem, nie wtrącając nosa w nie swoje sprawy, jednak bacznie obserwowały innych, czerpiąc z tego doświadczenie. Jednak jedna z nich przeszła tragedię o której nigdy nie mówiła.
Powiesiła dokumenty na ramie łóżka i przeszła do wykonywania podstawowych badań. Serce działało bez zarzutów, wybijając odpowiedni rytm, źrenice reagowały na światło.
- Przepraszam.. – Odwróciła się, poprawiając przy tym spódnice – czy jej stan się poprawił?
Stali naprzeciw siebie. Chłopak przeczesywał prawą dłonią swoje rozczochrane włosy, a lewą poprawiał koszulkę. Podniósł wzrok z podłogi na lekarkę, która beznamiętnie spoglądała na niego.
- Nic się nie zmieniło, Naruto. Nie będę Ci robić nadziei na to, że coś się zmieni, bo ja już sama nie wiem co robić – rzuciła, mijając go. Nagle poczuła silne szarpnięcie za ramię, które sprawiło, że odwróciła się ponownie w jego kierunku. Spojrzała na swoje ręce i uniosła wzrok lustrując powoli jego ciało.
- Miałaś kiedyś kogoś , kogo kochałaś? – spytał, patrząc jej w oczy. Wytrwała się i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Koniuszkiem palca pchnęła go do tyłu.
- Nigdy więcej nie waż się tego robić – syknęła przez zęby.
- Nie  mam rodziców. Nie mam nikogo prócz moich przyjaciół i jej. Nie zdajesz sobie nawet sprawy ile jej zawdzięczam – zaczął, nadal patrząc w zielone oczy brunetki – gdyby nie ona, pewnie już dawno by mnie tutaj nie było.
- To nie moja sprawa – przerwała mu i co dziwne, nie zrobiła tego z powodu obojętności, ale dlatego, że go zwyczajnie rozumiała – dobrze, że doceniasz to co masz – dodała, wychodząc z pomieszczenia.
Stał po środku Sali, zaciskając pięści. Doceniał wszystkich, którzy przy nim byli. Aczkolwiek jej przez długi czas nie dostrzegał i zdawał sobie z tego sprawę, że zrobił to stanowczo za późno.
Było coś niepokojącego w tej dziewczynie. Coś, co przypominało mu Sasuke.
***

Blask oślepił ją, powodując, że straciła równowagę. Szybko kucnęła, opierając przy tym dłonie o podłożę. Przetarła oczy, mrucząc głośno do siebie. Jej ciało było wycieńczone, potrzebowała odpoczynku, którego tutaj nie miała. Trenowała bez wytchnienia chcąc jak najszybciej wydostać się z tego miejsca. Nie miała czasu na nic, ponieważ Kusina każdą wolną chwilę wypytywała o syna, próbując dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Dziwnym trafem zazwyczaj mówiła więcej od Hinaty, na co dziewczyna odpowiadała jedynie uśmiechem bądź zakłopotaniem, szczególnie wtedy, kiedy kobieta opowiadała o nim, kiedy dopiero się urodził.
- I był taki niesamowicie malutki! No naprawdę, uwierz mi! – śmiała się, łapiąc się za głowę. Brunetka wtedy rumieniła się i z zakłopotaniem przyglądała swojej partnerce. Bardzo przypominała jej ukochanego, którego nie widziała już od kilku tygodni. Właściwie, to przez ten czas nie wspominała o nim zbyt wiele razy. Kiedy o tym teraz myślała, zdawała sobie sprawę, że już praktycznie nie pamięta jego twarzy. W jej wyobraźni rozmazywała się do tego stopnia, że widziała tylko jego  błękitne oczy i włosy, których kosmyki rozchodziły się na różne strony.  Pamiętała tylko chwilę, w której uratował ją przed całkowitą śmiercią i to ją przerażało. Świadomość tego doprowadzała ją do szaleństwa, bo kto normalny widzi jak ledwo mija go śmierć?
A może właśnie tak wyglądało przejście na tak zwaną ‘drugą stronę’? Hinata nigdy się nad tym nie zastanawiała. Nawet po śmierci Neji’ego unikała tego drażliwego i nieznanego jej tematu.
Położyła się plecami na podłożu i zamknęła oczy, zaciskając pięści. Nigdy nie chciała być w takim miejscu. Nie tyle co fizycznym, bo stan w którym była nie przeszkadzał jej jakoś wyjątkowo. W głowie miała milion słów, które chciałaby powiedzieć każdemu ze swoich przyjaciół, którzy tak cierpliwie czekali na jej przebudzenie. Obiecała sobie, że jeśli wydostanie się z tego miejsca, będzie walczyła bez wytchnienia o swoje, bo tego między innymi uczyła jej Kushina. Nie tylko wytrwałości ale i świadomości, że jest kimś wyjątkowym.
- Mój syn nie pokochałby kogoś zwykłego – mawiała.
Nauczyła się panować nad tym miejscem. Tworzyć różne kombinacje ataków, niezwykłe pola walki za pomocą wyobraźni. Każdego dnia wierzyła w swoje umiejętności coraz bardziej i zdawała sobie sprawę, że ma siłę, którą mało kto posiada.
Usłyszała wiatr, który delikatnie musnął jej ciało. Uniosła powieki, wracając do wcześniejszej pozycji.
- Już niedługo się stąd wydostanę.

***

Gdyby mogła tylko cofnąć czas, byłaby w zupełnie innym miejscu. Miałaby kogoś, kto kochałby ją nad życie. Bo przecież było wiele chętnych, aby zająć miejsce Sasuke. Jednak wolała czekać, żyć nadzieją, że kiedyś chłopak się zmieni, co doprowadziło ją do samotności. A jego do śmierci. Właściwie to mogła mieć zupełnie inne życie niż dotychczasowe.
Stała w dużym, przestronnym pomieszczeniu, pakując kolejne rzeczy do plecaka. Po chwili usiadła i westchnęła głośno, oglądając ściany, na których wisiały zdjęcia. Jedno szczególnie przekuło jej uwagę. Fotografia przedstawiająca jej rodziców. Podeszła bliżej i zdjęła ramkę. Tęskniła za rodzicami bardziej niż za kimkolwiek innym. Nawet jeśli denerwowali ją swoim zachowaniem to była dumna, że była ich córką. Czuła pustkę, której nikt nie chciał zapełnić - ponieważ odtrąciła wszystkich, którzy kiedyś tego chcieli.
A teraz zakochała się w Naruto. Wtedy, kiedy wyznał jej, że pokochał Hinatę. To sprawiło, że miała ochotę zapaść się pod ziemie - bo przecież to ona kiedyś była obiektem uwielbienia blondyna. Zdawała sobie sprawę, że Hinata kochała go od najmłodszych lat i Sakurze było to wprawdzie obojętne ale nie potrafiła go odbić. Od kiedy Hyuuga leżała w szpitalu, stawała na głowię, aby móc go zdobyć - bez skutku. Naruto stał się dla niej zupełnie nieosiągalny, co doprowadzało ją do szału.
Nagłe pukanie obudziło ją z transu. Jeszcze przez chwilę stała jakby sparaliżowana. Odwiesiła fotografie na miejsce i uśmiechnęła się.
- Już idę! - rzuciła, ruszając w stronę drzwi. Szybko je uchyliła i ujrzała chłopaka, którego się spodziewała. Zdziwiło ją to, że przyszedł przed czasem, a zazwyczaj był spóźniony. - Szybko. Jestem pod wrażeniem. - Naruto nic nie odpowiedział. Jedyny ruch jaki dziewczyna dostrzegła to lekko unoszące się do góry kąciki ust. Sakura ruszyła ku jemu, chcąc go objąć, jednak gorzko się rozczarowała, ponieważ chłopak cofnął się do tyłu.
Czuł się okropnie widząc zaloty ze strony Haruno. Miał ochotę walnąć pięścią w ścianę ze złości, która go napełniała. Nie chciał spędzać z nią czasu, ponieważ brzydziła go postawa dziewczyny. Nagle zmieniła zdanie i się w nim zakochała? Nie był taki głupi jak myślała, doskonale zdawał sobie sprawę. Czerpał informacje przede wszystkim z gestów i zachowania dziewczyny. Przepełniał go wstręt. Bo przecież ona kochała Sasuke, a on był jego przyjacielem. Powinna to uszanować. Przede wszystkim bolało go to w jaki sposób Sakura traktuje Hinate. Była obojętna na jej uczucia, które były znane wszystkim od wielu lat - między innymi jej też. To sprawiało, że Naruto czuł, że Sakura się zmieniła. Kiedyś była inna. On też, ale nadal trzymał się swoich zasad. Szanował przyjaciół i robił dla nich wszystko co mógł. A ona?
- Chcę załatwić te misję jak najszybciej i wrócić do Konohy. Hinata mnie potrzebuje.

***

- Szanowna Hokage - kobiecy głos rozniósł się po gabinecie - mam dobre wieści.
Blondynka uniosła oczy znad sterty papierów i poprawiła okulary. Ułożyła łokcie na biurku, po czym oparła głowę o dłonie. Przyjrzała się brunetce, która stała w samym centrum pomieszczenia. Jej długie włosy opadały na duże piersi, ledwo odsłaniając dekolt. Machnęła dłonią na znak, aby mówiła dalej.
- Znalazłam zwój. Opowiada on o obudzeniu chorego ze śpiączki - rzuciła, zbliżając się do Hokage. Położyła dłoń na blacie, a drugą wyciągnęła do blondynki, podając jej zwój.
- Zaskakujesz mnie Ahri. Nie mam pojęcia jak to robisz, ale czekam na dalsze informacje - powiedziała starsza kobieta, odwijając zwój. Powoli przeczytała jego zawartość. Po chwili położyła go na biurku i wstała. patrząc brunetce prosto w oczy. Zbliżyła się do jej twarzy i uśmiechnęła się.
- Ta technika polega na użyciu krwi. Jak chcesz zmusić jej organizm do wypicia tak dużej ilości? To może być niebezpieczne dla jej układu odpornościowego. Musimy znaleźć dawce.
- Mam dawce - rzuciła, prostując się nagle. Przerzuciła włosy na jedno ramię, przeczesując je powoli palcami - mam powiązania z klanem Yuki i wystarczającą ilość chakry, aby to zrobić.
Tsunade spojrzała na dziewczynę, zaciskając pięści. Wiedziała doskonale o klanie Yuki, ale nigdy nie zdawała sobie sprawy, że ktokolwiek jeszcze z niego istnieje. Podobno Haku był ostatnim przedstawicielem klanu. A jednak ta dziewczyna nie kłamała. Rzeczywiście używała jednej dłoni do tworzenia pieczęci, dlatego mało kto potrafił powtórzyć jej techniki. Na dodatek chakra, którą się posługiwała była wystarczająco silna, aby umiała wykonać taki zabieg.
- Więc jesteś z klanu Yuki?
- A czy to teraz ważne? Dzięki temu zwojowi możemy uleczyć połowę pacjentów szpitala. - Oburzyła się. Poprawiła dół sukienki, który zmarszczył się nieestetycznie i odwróciła na pięcie. - Jestem gotowa to zrobić.

***

Wróciłam! :) Przepraszam, za długą nieobecność, obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości, ale ostatnio mam bardzo mało czasu - załatwiam studia, jeszcze na dodatek chłopak, znajomi, dom. Ciężko to czasem powiązać i zazwyczaj piszę po nocach, aby móc w spokoju zebrać myśli. Nadal walczę z laptopem, który co jakiś czas nadal płata figle. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie denerwujące jest to, że przestają mi działać litery na klawiaturze i przez 10 minut wciskam jedną literkę. Jednak staram się pisać codziennie. Przepraszam, że krótko, ale chciałam jak najszybciej coś dodać. Już zaczęłam pisać kolejną notkę, fragmentami, ale wyjdzie szybciej niż za jednym razem. Jeszcze raz bardzo serdecznie was przepraszam. Zawiodłam na całej linii. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie. :)
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Strasznie z nim walczyłam. Buziaki! :)

8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że wróciłaś! Rozdział boski moja droga. Naruto ty moje słoneczko kochane ja cię zaraz wycałuję!! < Nagato zagląda mi przez ramię i obrywa po głowię> Jak ja nie cierpię Sakury! Najpierw ugania się za emo od siedmiu boleści, a potem chce odbić Hinacie chłopaka!!! Kushina mów więcej rzeczy o swoim kochanym synku! Gdyby nie Hinata i pewnie bym się z nim umuwiła na randkę :D
    Jeśli będziesz chciała pomocy to zapraszam do mnie na gg- 47632179. Z chęcią ci pomogę...
    Tak więc życzę ci dużo weny, aby komp z tobą współpracował, oraz udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięęękuję :* Ja również brałabym się za Naruto, ale jestem zajęta teraz:< :D

      Usuń
  2. Ależ nic się nie przejmuj, że wolno piszesz! Twoje rozdziały się bronią. Nawet mógłbym następny miesiąc na kolejny wpis czekać. Wielkie uznania dla twojej pracy!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że się podoba:) postaram się, żeby nie trzeba było czekać miesiąc:)

      Usuń
  3. Z powodu absolutnego braku czasu daje tylko znak zycia, ze przeczytalam i jestem zachwycona!
    Zazdroszcze ci lekkosci stylu i tego specyficznego klimatu, ktory stworzylas.
    SLONCA i WENY!

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro Ahri znalazła zwój do obudzenia ludzi ze śpiączki, to można oczekiwać, że Hinata już w kolejny rozdziale się obudzi? To byłoby przecudownie! Mam jednak nadzieję, że jej przebudzenie nie zlepi się z misją Naruto, bo wtedy to byłoby bardzo rozczarowujące dla Hinaty. Z pewnością Naruto jest pierwszą osobą, która chciałaby zobaczyć, a wtedy zwyczajnie nie uświadomi sobie jak chłopak się starał przez ten cały czas. Zachowanie Sakury jest bardzo płytkie i dziecinne. Przez cały czas Naruto miała pod nosem, odtrącała go, a gdy już sobie kogoś znalazł to ona nagle BIG LOVE. W dodatku idzie z nim na misje co oznacza w moim mniemaniu... kłopoty. Na szczęście Naruto jest zakochany w Hinatce co mnie nieco uspokaja :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam i czekam a tu ciągle wielkie nic;/ mam nadzieję że coś niedługo się pojawi ;D
    zapraszam ; http://zycie-marzenia-wspomnienia-gaasaku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy pojawi się nowy rozdział? Już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń