Z każdą chwilą czuła coraz większy ból w
okolicach klatki piersiowej. Jej organizm domagał się tlenu, aby móc normalnie
funkcjonować. Mięśnie odmówiły jej wszelkiego posłuszeństwa z powodu braku
paliwa. Ostatkiem sił wyciągnęła dłonie ku górze, aby podpłynąć chociaż
odrobinę bliżej powierzchni. Bała się tego, co może się za moment stać,
ponieważ traciła nad swoim ciałem kontrole. Odpływała – boże, nie! Nie chcę umierać!
Umysł zaczął płatać figle, wywołując
wszystkie wspomnienia jakie miała. Przez kilka pierwszych sekund miała nadzieję
na cud, na magiczne uratowanie jej z opresji – po chwili jednak uświadomiła
sobie, że była tutaj przecież zupełnie sama. Nikt nie domyślał się tego, gdzie
się teraz znajduję i co się z nią dzieje. Sekundy stały się godzinami,
doprowadzając ją szaleństwa. Bo czym tak właściwie jest śmierć? Przede
wszystkim jest nieustannie towarzyszącym nam aspektem życia. Hinata przez całe
życie zdawała sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie jej czas ale nie sądziła, że
tak szybko. Nie w tak banalny sposób. Była kobietą, która wierzyła w swoje
powołanie i dla niego walczyła do ostatniej kropli krwi. Powinna zginąć podczas
walki, aby udowodnić jak wiele potrafi zrobić dla swojej wioski. Nie było jej
to dane, co doprowadzało ją do rozpaczy.
Nie bała się bólu. Będąc tak blisko śmierci nie zdawała sobie sprawy z tego, że traci siebie. Strach wynikał ze świadomości, jak bardzo skrzywdzi ukochaną osobę, pozostawiając ją samą sobie. Ogarniała
ją też trwoga, ponieważ nie miała pojęcia co czeka ją po drugiej stronie. Wobec
śmierci nie jesteśmy w stanie zająć żadnego stanowiska. Śmierci nie można sobie
wyobrazić, nie można jej opisać. Jest to bowiem nieodwracalny brak świadomości.
Nie towarzyszą jej jakiekolwiek doznania, które mogłyby być przedmiotem
myślenia. Śmierć jest ideą pustą. Jest naszym ostatecznym przeznaczeniem. Zanim
zdążyła pchnąć ręką w dół, poczuła ogarniający ją spokój. Ulgę, która sprawiła,
że przestała zadręczać się własnymi myślami. Ból zniknął tak samo jak
świadomość tego, co przed chwilą się wydarzyło.
- Nie pozwolę Ci umrzeć… - wysyczał przez
zęby. Ułożył dłonie na środku klatki piersiowej, po czym zaczął uciskać. Jeden,
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem…
Leżała w bezruchu, nadal nie oddychając.
Dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście.. Z oczu płynęły mu
nieustannie łzy, których nie próbował nawet zahamować. Teraz
najważniejsze dla niego stało się to, aby ją uratować. Obiecał jej przecież, że
będzie ją chronił. Nagle z jej ust popłynęła rozcieńczona z wodą krew. Jej
ciało wygięło się w łuk, po czym opadło z powrotem na ziemie.
Naruto zasłonił twarz zakrwawionymi dłońmi, tkwiąc w stanie, którego sam nie potrafił określić. To co stało się kilka godzin temu uświadomiło mu, jak wiele mógł - ponownie - stracić. Nie wiedział co się dzieje z dziewczyną, która znajdowała się właśnie w jednej z sali operacyjnych. Pewne było jedynie to, że walczyła zawzięcie o swoje życie. Żałował, że nie potrafił wcześniej określić swoich uczuć w stosunku do Hyugi. Jedynym pozytywem wynikającym z tej okropnej sytuacji było właśnie to, że wiedział już dokładnie co czuje. Dlaczego sam sobie to wszystko komplikował? Ograniczał go strach, przed utratą kolejnej bliskiej osoby. W wyniku tego mógł ją stracić nie informując jej o tym. Z tej perspektywy, w której się teraz znajdował, wszystko wydawało się dużo prostsze niż przedtem. Wiedział, że nie wybaczyłby sobie, gdyby nie powiedział jej tego prosto w twarz – miał jej tyle do opowiedzenia. W duchu prosił, aby dano mu na to szansę.
***
Naruto zasłonił twarz zakrwawionymi dłońmi, tkwiąc w stanie, którego sam nie potrafił określić. To co stało się kilka godzin temu uświadomiło mu, jak wiele mógł - ponownie - stracić. Nie wiedział co się dzieje z dziewczyną, która znajdowała się właśnie w jednej z sali operacyjnych. Pewne było jedynie to, że walczyła zawzięcie o swoje życie. Żałował, że nie potrafił wcześniej określić swoich uczuć w stosunku do Hyugi. Jedynym pozytywem wynikającym z tej okropnej sytuacji było właśnie to, że wiedział już dokładnie co czuje. Dlaczego sam sobie to wszystko komplikował? Ograniczał go strach, przed utratą kolejnej bliskiej osoby. W wyniku tego mógł ją stracić nie informując jej o tym. Z tej perspektywy, w której się teraz znajdował, wszystko wydawało się dużo prostsze niż przedtem. Wiedział, że nie wybaczyłby sobie, gdyby nie powiedział jej tego prosto w twarz – miał jej tyle do opowiedzenia. W duchu prosił, aby dano mu na to szansę.
- Cokolwiek nie dzieję się Hinacie, zawsze jesteś tam Ty – rozpoczęła Sakura, nadal nie spuszczając wzroku z drzwi
– Naruto, co jest między Wami?
- Przyjaźnimy się.
Sakura zamilkła. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, jaka relacja jest
pomiędzy nimi. Zabolało ją to, ponieważ jako jedna z niewielu nadal nie miała
nikogo takiego. Przez ostatnie lata prawie każdy wieczór spędzała samotnie,
pomijając wspólne wyjścia z przyjaciółmi, które odbywały się rzadko. Przerażał
ją fakt, że nawet Naruto ulokował uczucia w kimś innym niż ona. Była
przyzwyczajona do tego, że zawsze to za nią uganiał się blondyn. A teraz?
Lubiła Hinatę ale uważała, że nie jest wystarczająca dla Uzumakiego. Od śmierci
Sasuke zaczęła baczniej przyglądać chłopakowi. Czasem miała wrażenie, że może
to tylko braterska miłość, ale z czasem doszła do zupełnie innego wniosku. Naruto
podobał się Sakurze. Wydoroślał, stał się kimś, kogo cała Konohagakure podziwiała.
Wkurzał ją swoim czasem bezmyślnym zachowaniem, aczkolwiek zauroczył ją sobą.
Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że tak naprawdę szukała na siłę osoby,
która mogłaby spędzić z nią czas.
Zza drzwi wyłoniła się Shizune.
- Co jej jest? – spytał bez zastanowienia Naruto. Podniósł się z krzesła i
podszedł bliżej kobiety.
- Nie mogę Ci powiedzieć. Nie jesteś członkiem rodziny.
- Jak to nie możesz?! – wrzasnął, nie mogąc powstrzymać emocji.
- Naruto, ja.. nie mogę..
- Hinata jest w śpiączce – wtrąciła się Tsunade, stając nagle za swoją
uczennicą – usunęliśmy skrzep, który pojawił się w tętnicy, blokował on
przepływ krwi wywołując u niej niedotlenienie mózgu. Nic więcej nie możemy
zrobić. Czas pokaże czy jest wystarczająco silna, aby z tego wyjść.
***
Stała naprzeciw wielkich mosiężnych drzwi. Panowała przyjemna cisza, którą
zakłócał jedynie ciężki oddech. Miała zamknięte oczy i była cała przemoczona.
- Gdzie ja jestem… - szepnęła niepewne, potykając się o własne nogi. Nie mogła
nadal podnieść powiek, co doprowadziło ją do frustracji. W głowie miała pustkę,
nie potrafiła sobie przypomnieć niczego, co wyjaśniałoby te całą sytuację.
- Spokojnie. Jesteś tutaj bezpieczna.
- Kim jesteś? – Wyciągnęła ręce na maksymalną szerokość i zaczęła wyszukiwać
punktu. Poczuła ciepłą dłoń na swoim policzku. Nagle oślepił ją niesamowicie
jasny błysk – powoli otworzyła z lekkim grymasem na twarzy oczy. Spojrzała
przed siebie, widząc niewyraźną postać stojącą przed nią. Po chwili zaczęła
odzyskiwać ostrość i świadomość.
- Nazywam się Kushina. Nie jesteś tu bez powodu – zaczęła powoli. Zbliżyła się
do niej, po czym uśmiechnęła się. Hinata odczuła niesamowitą ulgę – Wiesz,
czasem jest tak, że człowiek umiera, po to by znowu się narodzić..
Złapała się za głowę, po czym upadła na ziemie, odczuwając przerażający ból
głowy. W jej oczach pojawiły się łzy. Skuliła się i zamknęła mocno powieki. Przypomniała
sobie wszystko.
Nagle znalazła się w zupełnie innym miejscu. Stała tuż obok wodospadu i nie
mogła się ruszyć, jakby była sparaliżowana. Niespokojnie przyglądała się samej
sobie z zupełnie innej perspektywy. Próbowała odwrócić wzrok, nie patrząc na
własną śmierć, ale nie mogła. Widziała jak wpada do wody, po czym pojawia się
Naruto.
- To nie może być prawda.. – pomyślała.
Przed nogami pojawiło się jej martwe ciało, nad którym klęczał blondyn, próbujący
ją ratować.
- Ciężko patrzy się na własną śmierć, a co dopiero na ból bliskich – stanęła obok,
pochylając się nad Uzumakim – tak dużo w życiu się wycierpiał i teraz stracił
kolejną bliską osobę… - Kushina próbowała dłońmi złapać jego twarz, ale jej
palce rozpłynęły się w chwili, w której zbliżyły się do skóry.
- Kocham Cię, błagam, nie zostawiaj mnie.. – błagalny głos chłopaka rozniósł
się, pozostawiając po sobie głośne echo. Hinata nie mogła oderwać oczu od tak
drastycznej sceny, przedstawiającą jej własny koniec. Przede wszystkim nie
mogła znieść bólu, który zadała ukochanemu człowiekowi. Usiłowała zaprzeczyć
temu co widzi, aczkolwiek nie potrafiła. Powoli traciła nad sobą kontrolę, a
jej ciało zaczęło się trząść.
Cała sceneria zniknęła. Stały naprzeciw siebie, obie zapłakane. Brunetka
zaczęła krzyczeć. To doprowadzało ją do szaleństwa.
- Cii… - szepnęła cicho, próbując ją uspokoić. Kushina musiała zapanować nad
Hinatą, ponieważ taki był jej cel. Zdawała sobie sprawę, co czuje teraz
dziewczyna, ponieważ sama ledwo co zniosła widok płaczącego nad ciałem
ukochanej syna – będzie dobrze, kochanie.
Hinata była przerażona. Nigdy nie spodziewała się tego, że będzie musiała przyglądać się własnej śmierci i znosić na nowo potworny ból, który przy tym towarzyszył. Chciała zapomnieć o tej tragicznej sytuacji i stracić całą świadomość, ale nie potrafiła.
- Nie jesteś tu bez powodu, Hinata. Musisz tu wytrwać, chociaż to okropne miejsce niszczy z premedytacją ludzkie serca i może sprawić, że postradasz wszelkie zmysły. Jeśli tak będzie, nie wrócisz tam i już nigdy nie zobaczysz swojej rodziny.
Te słowa podziałały, opamiętała się i usiadła, próbując uspokoić siebie samą. Nie mogła zwariować. Nie domyślała się nawet, jak wiele będzie musiała poświęcić czasu, aby w końcu wydostać się z tego miejsca. Nie rozumiała też, dlaczego Kushina ciągle powtarzała "wrócisz tam". Przecież ona nie żyje. Nie da się wskrzesić umarłych.
- Wiem co myślisz. Przeraża Cię to, co musiałaś oglądać. Posłuchaj - złapała ją za brodę i spojrzała prosto w zimne, białe oczy - miałam swój cel, dlatego Cię tutaj sprowadziłam. Obiecuję Ci, że tam wrócisz, jeśli będziesz robić wszystko, co Ci każę.
Te słowa podziałały, opamiętała się i usiadła, próbując uspokoić siebie samą. Nie mogła zwariować. Nie domyślała się nawet, jak wiele będzie musiała poświęcić czasu, aby w końcu wydostać się z tego miejsca. Nie rozumiała też, dlaczego Kushina ciągle powtarzała "wrócisz tam". Przecież ona nie żyje. Nie da się wskrzesić umarłych.
- Wiem co myślisz. Przeraża Cię to, co musiałaś oglądać. Posłuchaj - złapała ją za brodę i spojrzała prosto w zimne, białe oczy - miałam swój cel, dlatego Cię tutaj sprowadziłam. Obiecuję Ci, że tam wrócisz, jeśli będziesz robić wszystko, co Ci każę.
***
W wiosce czas mijał długo, jednak ostatnie miesiące były trudne dla niektórych jej mieszkańców. Ciężko znosili oni śpiączkę brunetki. Próbowali swój czas spędzać w taki sposób, aby o tym nie myśleć. Szczególnie Naruto doskwierał brak dziewczyny. Jego dni były zawsze ułożone w ten sposób, aby mógł spędzać w szpitalu jak najwięcej czasu. Nie poddawał się i wierzył, że pewnego dnia dziewczyna obudzi się, a wtedy będzie mógł mieć ją tylko dla siebie. Czasem miał chwilę słabości, które zakłócał ciężkimi treningami i misjami, na które wysyłała go Tsunade. Nikt nie mógł znieść bólu, jaki ciążył na Uzumakim. Nie potrafili przejść obok niego obojętnie i często zabierali go na różne wyprawy, aby mógł chociaż przez chwilę nie zastanawiać się nad tym "a co by było, gdybym...". Jednak on zmienił się, zgorzkniał, chociaż czasem w jego oczach widziano starego, dobrego Naruto, który po prostu nie potrafi sobie poradzić z tą sytuacją.
Miewał też sny. Głównie były to koszmary, w których widział jak Hinata umiera i jak błaga go o to, aby jej pomógł, a on nie potrafił nic zrobić. Wtedy, kiedy tylko się obudził, biegł do szpitala. Opowiadał, jak wiele zmieniło się w wiosce i o tym, że wszyscy bardzo za nią tęsknią. Czasem opisywał też historie, jakie go spotykały.
Jednak pewnego dnia, siedząc w jej pokoju, poczuł zaciskające się palce na jego dłoni. W chwili, kiedy przypominał sobie ten moment, na jego ustach pojawiał się wielki uśmiech i znikały wszelkie wątpliwości - wiedział, że ona się obudzi.
Ostatniej nocy miał piękny sen. Śniła mu się Hinata. Miała związane włosy w luźny warkocz, opleciony fioletową wstążką. Na jej skórze pojawiały się lekkie rumieńce, a słońce muskało z niesamowitą delikatnością jej twarz. Koronkowa sukienka dodawała jej uroku, którego i tak jej nie brakowało.
- Nie złapiesz mnie! - Krzyczała, uciekając przed nim. W powietrzu unosiły się jej niesforne kosmyki włosów, które wydostały się z splecionego warkocza. Biegła na boso, łapiąc materiał sukienki w dłonie i wskakując na jeden z większy kamieni, który tkwił w strumieniu. Woda uderzała o głaz, a chłodne krople wody uderzały w jej nagie stopy.
Był nią zachwycony. Sam ubrany w zwykły czarny top i krótkie pomarańczowe spodenki, wbiegł bez wahania do strumienia, łapiąc ją w pasie rękoma i mocno przytulając do siebie. Jego mokre dłonie odznaczyły się na białej, zwiewnej sukience i przesiąknęły przez materiał. Ani na chwilę nie przestawał się uśmiechać, jednak w pewnej chwili postawił ją na ziemi. Ona delikatnie ustawiła nogi na suchym skrawku kamienia i uniosła kąciki ust nieznacznie do góry.
- Co się stało, Naruto? - szepnęła, nie spuszczając z niego wzroku. W jej oczach odbijały się niebieskie tęczówki blondyna, który bacznie jej się przyglądał. Po dłuższej, dość przyjemnej chwili, położył swoją dłoń na jej policzku. Po chwili przesunął ją bardziej w stronę włosów, wplatając palce w jej długie, ciemne włosy.
- Po prostu jesteś niesamowita - rzucił - mogę Cię pocałować? - spytał, znając już wcześniej odpowiedź. Dziewczyna zarumieniła się i czekała na jakikolwiek jego ruch. Po chwili Naruto delikatnie przejechał nosem po czubku jej, zadziornie ale zarazem zmysłowo. Uśmiechnęła się, po czym spojrzała w jego oczy. Był pewny siebie, co jej imponowało. Ledwo poczuła muśnięcie mokrych ust chłopaka na swoich. Zamknęła oczy, czekając na więcej.
Sen prysł, niczym bańka mydlana, przypominając o przykrej teraźniejszości.
Jednak pewnego dnia, siedząc w jej pokoju, poczuł zaciskające się palce na jego dłoni. W chwili, kiedy przypominał sobie ten moment, na jego ustach pojawiał się wielki uśmiech i znikały wszelkie wątpliwości - wiedział, że ona się obudzi.
Ostatniej nocy miał piękny sen. Śniła mu się Hinata. Miała związane włosy w luźny warkocz, opleciony fioletową wstążką. Na jej skórze pojawiały się lekkie rumieńce, a słońce muskało z niesamowitą delikatnością jej twarz. Koronkowa sukienka dodawała jej uroku, którego i tak jej nie brakowało.
- Nie złapiesz mnie! - Krzyczała, uciekając przed nim. W powietrzu unosiły się jej niesforne kosmyki włosów, które wydostały się z splecionego warkocza. Biegła na boso, łapiąc materiał sukienki w dłonie i wskakując na jeden z większy kamieni, który tkwił w strumieniu. Woda uderzała o głaz, a chłodne krople wody uderzały w jej nagie stopy.
Był nią zachwycony. Sam ubrany w zwykły czarny top i krótkie pomarańczowe spodenki, wbiegł bez wahania do strumienia, łapiąc ją w pasie rękoma i mocno przytulając do siebie. Jego mokre dłonie odznaczyły się na białej, zwiewnej sukience i przesiąknęły przez materiał. Ani na chwilę nie przestawał się uśmiechać, jednak w pewnej chwili postawił ją na ziemi. Ona delikatnie ustawiła nogi na suchym skrawku kamienia i uniosła kąciki ust nieznacznie do góry.
- Co się stało, Naruto? - szepnęła, nie spuszczając z niego wzroku. W jej oczach odbijały się niebieskie tęczówki blondyna, który bacznie jej się przyglądał. Po dłuższej, dość przyjemnej chwili, położył swoją dłoń na jej policzku. Po chwili przesunął ją bardziej w stronę włosów, wplatając palce w jej długie, ciemne włosy.
- Po prostu jesteś niesamowita - rzucił - mogę Cię pocałować? - spytał, znając już wcześniej odpowiedź. Dziewczyna zarumieniła się i czekała na jakikolwiek jego ruch. Po chwili Naruto delikatnie przejechał nosem po czubku jej, zadziornie ale zarazem zmysłowo. Uśmiechnęła się, po czym spojrzała w jego oczy. Był pewny siebie, co jej imponowało. Ledwo poczuła muśnięcie mokrych ust chłopaka na swoich. Zamknęła oczy, czekając na więcej.
Sen prysł, niczym bańka mydlana, przypominając o przykrej teraźniejszości.
***
- No dalej, wiem, że potrafisz! - krzyknęła zaciskając dłonie w pięści. Przed nią stała niewielka dziewczyna, która pochylała się, opierając poobijane ręce na swoich udach. Głośno oddychała, wycierając pot cieknący z czoła. Nie mogła się poddać.
- Hakke Rokujuyon Sho! - w okół niej pojawiły się zielone kręgi, rozprzestrzeniające się od środka na zewnątrz na około pięć metrów. Kobieta próbuje uniknąć ciosów, które wykonuje brunetka, aczkolwiek nie daje rady i dostaje w brzuch kilkoma uderzeniami. Zapiera się mocno nogami, jednak siła uderzenia odpycha ją do tyłu. Nagle opada na ziemie.
- Na dzisiaj starczy. Spisałaś się, Hinata.
- Hakke Rokujuyon Sho! - w okół niej pojawiły się zielone kręgi, rozprzestrzeniające się od środka na zewnątrz na około pięć metrów. Kobieta próbuje uniknąć ciosów, które wykonuje brunetka, aczkolwiek nie daje rady i dostaje w brzuch kilkoma uderzeniami. Zapiera się mocno nogami, jednak siła uderzenia odpycha ją do tyłu. Nagle opada na ziemie.
- Na dzisiaj starczy. Spisałaś się, Hinata.
***
Od autorki: Cóż, rozdział jak zwykle krótki. Męczyłam się z pewnym fragmentem bardzo długo, aż w końcu ze zrezygnowaniem odpuściłam sobie pisanie na kilka dni. Ale wracam, po kilku dobach odpoczynku i psychicznego przygotowania na wyjazd:). Tak, dobrze czytacie - wyjeżdżam. Dlatego dodaję chociaż taki krótki fragment, ponieważ nie zdążyłabym napisać nic dłuższego. Mam nadzieję, że wam się spodoba, aczkolwiek mi nie przypadł do gustu ten rozdział. Ogólnie nie lubię moich opowiadań - są często dla mnie po prostu zbyt przewidywalne, bądź przesłodzone, ale co poradzić. Reasumując, bardzo dziękuję za ostatnie komentarze! Bardzo się cieszę, że jednak kogoś zainteresowałam i ktoś chce czytać moje wypociny. :)
Trzymajcie się przez te kilka dni.
Całuję, Anita. :)
W sumie to to chyba był Twój najdłuższy rozdział, czy się mylę? :)
OdpowiedzUsuńCzyli Hinata zapadła w śpiączkę, bo... Kushina ją chce trenować? Dobra, nie ogarniam tego, ale wymyśliłaś sobie coś oryginalnego, to dlatego xd Ale ogólnie podoba mi się ten motyw i jestem ciekawa, dlaczego został wprowadzony, więc mnie zaintrygowałaś.
Ogólnie miałam wrażenie, że tak za szybko trochę się to wszystko dzieje, ale to tylko moje odczucie. BO dopiero co Hinata zapadła w tą śpiączkę,a już zaraz jest po kilku tygodniach, jak Naruto codziennie u niej ślęczy. Zabrakło mi tam jakiejś sceny, przeżywania całej sytuacji przez Uzumakiego czy coś, no nie wiem xd czegoś mi brakowało, ale nie wiem czego - fajnie, nie ma to jak dojść do porozumienia z samą sobą >.< NIE WAŻNE XD
I Sakura uświadamiająca sobie, że czuje coś więcej do Naruto? REALLY?! XD
"Śmierć jest ideą pustą" -> "pustą ideą"
"Od śmierci Sasuke zaczęła baczniej przyglądać chłopakowi." -> "przyglądać się"
"...wskakując na jeden z większy kamieni.." -> "większych
"Kobieta próbuje uniknąć ciosów, które wykonuje brunetka, aczkolwiek nie daje rady i dostaje w brzuch kilkoma uderzeniami. Zapiera się mocno nogami, jednak siła uderzenia odpycha ją do tyłu. Nagle opada na ziemie." -> zgubiłaś narrację; powinna być w czasie przeszłym, bo tak zaczęłaś fragment, a tu jest w teraźniejszym :)
Miłego wyjazdu!
Pozdrawiam i WENY!
Chusteczka od razu zadziałała :D
UsuńSzybko się dzieje, ponieważ mam dość duży plan na te opowiadanie, a przewiduje jedynie 15 rozdziałów i chciałam zwyczajnie ominąć czas, w którym Hinata nie występowałaby w opowiadaniu. Ale teraz akcja będzie się toczyła normalnie, tylko jak wrócę, to się tym zajmę. :)
Kushina uratowała Hinatę przed śmiercią wprowadzając ją w stan śpiączki. :P O to mi chodziło.
AAAAAAA! URATOWAŁA! I wszystko jasne :D
UsuńTy mi tu w ogóle z Sakurą nie wyskakuj! Wredne zagranie! "Nie mogę Ci powiedzieć" - co to ma znaczyć! Czysta, kobieca zazdrość. Sakura zawsze była w takich aspektach infantylna. Uparcie podążała za Sasuke i ignorowała Naruto a teraz się zainteresowała. Wrrr!
OdpowiedzUsuńKUSHINA?! ale żeś wymyśliła xD Teściowa wkracza do akcji!
Jak ja uwielbiam NaruHina <3
E tam, to jest Twoje opowiadanie i możesz pisać o czym chcesz. Skoro lubisz takie słodkie sceny - pisz takie sceny. Książki jeszcze nie tworzymy więc można szaleć xD
PAKUJ TORBĘ! ogórek czeka...!
Już jutro zjem mielone Twojej mamy :3
UsuńNa wstępie przepraszam, że tak późno, miałam się zabrac za twojego bloga już jakiś czas tego, ale, wierz lub nie, nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, ze tka przyjemnie sobie poczytać o kanonicznej parze, osadzonej w kanonie z zachowaniem kanonicznych charakterów. Taka historia miłości Naruto w Hinaty osadzona w świecie shinobi. I powiem szczerze, że to jest po prostu urzekające. Ta niewinności Hinaty i trochę roztrzepany Narutek, który pięć lat dochodzi do tego co do niej czuje. I udaje mu się to dopiero, kiedy prawie ją stracił.
Ta Sakura mnie troszkę zirytowała, no bo co - umarła miłość mojego życia to się przerzucę na przyjaciela, ale w sumie jestem w stanie ją po części zrozumieć. Ona po prostu tez próbuje sobie ułożyć życie, chociaż mam nadzieję, że NaruHina jednak za bardzo nie będzie chciała namieszać.
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że przeczytałaś - to wiele dla mnie znaczy:) Zawsze lubiłam własnie opowiadania mieszczące się w miarę w tym co przedstawił nam Kishimoto, dlatego staram się tego trzymać. :)
UsuńZ telefonu, więc błedy będą się sypać niczym płatki z dziurawego opakowania.
OdpowiedzUsuńOczywiście jest sweetaśnie, bo jakże inaczej. Wyczuwam w tobie niepoprawną romantyczke! Nie no, serio. Zignoruj fakt, że cie nie znam, dobrze?
Najbardziej doceniam twoje przemyślenia, w tym rozdziale Sakury. Tak, tak, tak! Myślę to samo. Jej by się jakiś OC przydał, bo w świecie Naruto za wiele liczyć nie może, a przecież zła postacią nie jest i jej też się coś od życia należy!
Pozdrawiam, DageRee.
Racja, jestem niepoprawną romantyczką, aczkolwiek próbuję jakoś wpleść inne wątki, ale na to potrzebuję odrobiny czasu :)
UsuńBędę wredna jak diabli jak na tą krótką znajomość, ale... zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award! Bój się...!
Usuń(gomene... musiałam! )
Twój blog został pomyślnie dodany do spisu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :
Hana-chan
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com
No dobra... Przeczytałam twoje opowiadanie i jestem nim zachwycona! Kushina ratująca Hinatę przed śmiercią? Jupi!! Brakuje tylko mojego kochanego Minato i cała rodzinka w komplecie! Czekam na next'a i życzę udanych wakacji.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, jak na razie wakacje są udane:) Muszę znaleźć chwilę i napisać coś wartościowego :)
UsuńJej ja chcę więcej ;D Świetne to ;D
OdpowiedzUsuńu mnie też kolejny http://zycie-marzenia-wspomnienia-gaasaku.blogspot.com